Ze spokojem w biznes. Jak oswoić emocje i stres w biznesie? – zapraszamy dziś do części siódmej cyklu edukacyjnego dla przedsiębiorców.
Wprowadzenie do cyklu dostępne jest >> TUTAJ.
Część 1. Finansowanie >> TUTAJ.
Część 2. Przychód „własny” >> TUTAJ.
Część 3. Wynik >> TUTAJ.
Część 4. Zespół >> TUTAJ.
Część 5. Podwykonawcy >> TUTAJ.
Część 6. Klient >> TUTAJ.
Część 7. Założyciel
Bohaterem ostatniego odcinka cyklu o stresie i emocjach towarzyszących rozwijaniu biznesu jest Założyciel. Nie może być inaczej, skoro od niego wychodzi pomysł, inicjatywa, on napędza działania, nadaje im kierunek. Towarzyszyliśmy mu od samego wprowadzenia, przez każdy z sześciu biznesowych obszarów. Zbierzmy więc wątki i sprawdźmy jak napisać własną receptę, by iść ze spokojem w biznes.
PO CO TO ROBIĘ?
Popularność startupowego życia, dostępność środków finansowych na ich rozwój oraz mnogość akceleratorów kuszą kolejne osoby do zakładania własnych biznesów. Nie straszne im statystyki, obrazujące brutalny fakt, iż tylko kilka procent z nich przetrwa na rynku. Powody są różne: jedni czują ducha przygody, dla innych jest to akt życiowej szansy, czasem chęć sprawdzenia się w nowej roli. Są też tacy, którzy ulegają namowom znajomych, robią to dla zabawy. Którakolwiek z wymienionych motywacji stoi za podjęciem takiej decyzji, pojawia się pytanie: czy to wystarczy, by znaleźć się w tych kilku procentach firm, które przeszły w stabilny biznes?
Przedsiębiorczość wiąże się z wieloma nieoczywistymi i często niespodziewanymi zmianami. Wiele z nich dotyczy samego założyciela. Trzeba mieć silne przekonanie, że rozwijanie startupu ma sens, by wzrastać w takim środowisku. Dlatego tak istotne jest to, czym kieruje się founder w biznesowych działaniach, na ile podejmuje je w zgodzie ze sobą. Wielu założycieli napędza obecnie problem klimatyczny. Mocna wiara w to, że razem ocalimy naszą planetę, może nawet introwertyczną osobę popychać do wychodzenia z domowego zacisza i nawiązywania wielu znajomości, by wspólnie z innymi ludźmi działać na dużą skalę. Founder jest w stanie przekraczać swoje ograniczenia, gdy ma poczucie sensu w tym, co robi. Natomiast znajomość własnych wartości wpływa na sposób prowadzenia biznesu, ich hierarchia pomaga rozstrzygać dylematy, podejmować decyzje. Poczucie bezpieczeństwa będzie raczej zachęcać do zadbania o zewnętrzne finansowanie już na starcie, wolność postawi jednak na bootstrapping. Jeśli obie te wartości określają założyciela, wiedza o tym, która z nich jest dla niego ważniejsza, ułatwia mu wybór rozwiązania.
Takie podejście do startupu chroni założyciela przed zaplątaniem się w sytuacje, które zmuszają do działania wbrew sobie. Głównie z niezrozumienia lub odejścia od siebie rodzi się stres, niepokój i frustracje a ostatecznie stagnacja lub wypalenie. Założyciel, który postępuje w zgodzie ze sobą, ma większe szanse na realizację najodważniejszych wizji, bo stoi za tym głęboka motywacja i ogromna determinacja w dążeniu do celu.
JAK WIDZĘ ŚWIAT?
W jakimkolwiek otoczeniu funkcjonuje założyciel, wiele zależy od tego, jak sam postrzega świat. W czarno-białym świecie zawsze będą wrogowie i przyjaciele. W miejscu relacji króluje pozorna samowystarczalność i ocena. Uwagi stają się krytyką, zniewagą. W takim świecie ego szaleje. Sukces oznacza zwycięstwo, daje poczucie wartości i chwilowe szczęście. Porażka trwa wieki, zniewala w otchłani niemocy, wstydu i zawodu. Stąd tylko krok do poczucia zagrożenia, osamotnienia a w efekcie przepracowania, używek i nadwyrężonych więzi.
Życie w pełnym skrajności świecie często wynika z budowanych latami schematów działania, nawyków, przesiąknięcia niewspierającymi przekonaniami. Przede wszystkim z niezrozumienia własnych emocji i wynikających z nich zachowań, z nieświadomości, że można je zmienić. Inaczej jest, gdy założyciel postrzega startup jako kontinuum, zauważa i docenia całą skalę barw i odcieni, która mieści się między czernią a bielą, między zawsze a nigdy, między wielkością a małością, sukcesem a porażką… W tej różnorodności gości serdeczność i szacunek, z jakimi każdy chce być traktowany, ciekawość, która pozbywa wstydu i otwiera na nowe doświadczenia bez poczucia zawodu oraz radość i lekkość w działaniach. Z takim podejściem łatwiej doceniać każdy krok, każdy etap, każdą, nawet gorzką lekcję – odczuwać satysfakcję z postępów. To naturalny proces zmiany, w którym stopniowo następuje przejście od pomysłu do realnie funkcjonującego biznesu. Zatem równocześnie współistnieją jego fragmenty będące na różnych etapach rozwoju.
JAKI MAM STOSUNEK DO SIEBIE?
Dostrzeganie kolorów w świecie zaczyna się od dostrzegania ich w sobie. Nie pomaga tu ciągłe karcenie siebie: Ale jestem głupi! Znowu to zrobiłam! Nie nadaję się do tego. Taka prosta rzecz zajęła mi tyle czasu. Nic mi nie wychodzi. Nie pomaga też nieustanne zmuszanie się: Muszę napisać strategię. Jutro muszę oddać faktury księgowemu. Muszę wygrać ten konkurs. Muszę wreszcie zatrudnić grafika. Muszę…
Takie myślenie o sobie i odnoszenie się do siebie buduje poczucie niewystarczalności, rodzi żal i zazdrość w stosunku do innych, podcina wiarę w siebie i własne możliwości. W przedsiębiorczej drodze jest to zbędny bagaż, hamujący, czasem uniemożliwiający rozwój. „Nieraz czekamy na dobroć… Ale dobrym dla samego siebie można być od razu – powiedział kret” w cytowanej już w tym cyklu książce Charliego Mackesy „Chłopiec, kret, lis i koń”. W dzisiejszym – niecierpliwym i przestymulowanym świecie wydaje się to dość trudne, bo chodzi o coś więcej niż zajadanie czekolady czy kupowanie sobie najnowszych gadżetów.
Dlatego dość popularnym narzędziem do nauki obserwowania i doceniania własnych osiągnięć, talentów, dobrych wydarzeń jest tzw. słoiczek/ pudełko/ dziennik wdzięczności. Choć wydaje się to dziecinne, niegodne poważnego CEO, to jest skuteczne. Pozwala zauważać drobne kroki, które składają się na postęp i prowadzą do sukcesu. Zbierane systematycznie zapiski wspierają także w chwilach chandry, kiedy świat się wali i wątpimy w siebie. Czytanie ich pomaga zebrać siły i odbudować nadszarpniętą wiarę. Założyciel, który ma przyjazny stosunek do siebie, lepiej rozumie własne potrzeby i granice, potrafi je wyrażać, zaspokajać i przestrzegać.
Tak zbudowane oparcie w sobie pociąga za sobą zmianę jego nastawienia do drugiego człowieka – pojawia się empatia, zaufanie, chęć współdziałania. To sprzyja nawiązywaniu i pielęgnowaniu partnerstwa. W przyjaznym, wspierającym środowisku lżej mu jest budować biznes. W kontakcie ze sobą założyciel uświadamia sobie, że startup to sposób na samorealizację, wówczas „muszę” przechodzi w „potrzebuję”, „chcę”. Pojawia się elastyczność w kontaktach ze współpracownikami, klientami, bliskimi, ale także w stosunku do biznesowych spraw, obowiązków, wyzwań. Więcej w nich radości i swobody, bo łatwiej wyważyć co jest potrzebą biznesu, partnerów a co własną założyciela, łatwiej rozłożyć czas, energię i uwagę we właściwych proporcjach, adekwatnie do sytuacji. To przynosi rezultaty, rośnie biznesowa skuteczność i życiowy komfort. Założyciel ma poczucie sprawczości.
NA CO MAM WPŁYW?
Widoczne na sztandarach wielu startupów hasło „zmieniać świat” może wspierać realizację biznesowych celów, o ile wynika z poczucia misji. Może także być brzemieniem dla foundera, który nie potrafi czasem rezygnować i zaakceptować faktu, że nie na wszystko ma wpływ. Brak wpływu w pewnych okolicznościach nie oznacza przecież braku możliwości. Odkrywa je założyciel, który jest na nie otwarty, nie przywiązuje się do jedynie słusznej drogi osiągnięcia celu, potrafi odpuścić.
Startup to eksperyment, zawiera więc w sobie elementy niewiedzy, ciekawości, niepewności, elastyczności, zabawy. Dalekie to od polskiego stereotypu przedsiębiorcy – poważnego, walczącego, zestresowanego, przepracowanego, skoncentrowanego na tym, co sprawdzone, przewidywalne, stabilne. Żyjemy w czasach galopującego postępu, dużych zmian, nagłych zwrotów akcji. Nasz wpływ na nie jest wątpliwy. Startupy mają więc szansę, zgodnie z założeniem, zmieniać świat nie tylko dzięki swoim produktom, usługom czy modelom biznesowym, ale także wytyczać nowe wzorce przedsiębiorczości. Wiele tu zależy od założyciela, od jego podejścia do biznesu i siebie jako przedsiębiorcy.
GDZIE JEST SPOKÓJ?
Świadomość jest pierwszym krokiem do zmiany. Coraz więcej Polaków rozumie, że można dokonać zmiany nastawienia, reakcji, zachowań, tzw. mentalności i sięga po odpowiednie wsparcie. Jeśli założyciel zechce pożegnać demony przeszłości – dostępne są różne formy terapii. Jeśli zbyt silnie reaguje na emocje, może skorzystać z licznych treningów ich uwalniania, z cyklicznego wsparcia psychologa. Coaching będzie świetny do wyjścia z utartych ścieżek, rozwiania wątpliwości, poszerzenia perspektywy, odkrywania możliwości, pokonania impasu.
Specjaliści pomagają założycielowi lepiej poznać i zrozumieć siebie, zdjąć nieadekwatne, często obce przekonania i schematy funkcjonowania, spojrzeć strachom w oczy. Przepracowanie tego, co ciężkie, ograniczające, niewspierające i hamujące w rozwoju oraz wypracowanie własnych sposobów na trudne życiowe sytuacje, jest konieczne, by zbudować psychiczną siłę i odporność. Założyciel, który to rozumie i pracuje nad tym, wstawia stopę w przedział kilku procent tych, którzy dobiegają do startupowej mety. W intensywnym życiu założyciela niezbędne jest znajdowanie czasu na relaks i refleksję, by zachować z sobą kontakt. Istnieją różne sposoby na systematyczne dbanie o dobrą kondycję. Istotne, by wybrał takie, które są zgodne z nim, skuteczne i dbają o różne sfery – mentalną, psychiczną, fizyczną, duchową.
To naczynia połączone, dlatego mówi się o utrzymywaniu między nimi równowagi. Dzięki niej zachodzi rodzaj kalibrowania między założycielem a startupem. Spójność ta jest potrzebna, by ze spokojem wybierał właściwą drogę i kroczył nią bez zbędnego stresu.
Stres i emocje w biznesie? Są i będą obecne, bo to nierozłączna część życia. Odczuwamy emocje szybciej niż jesteśmy w stanie przeanalizować wywołującą je sytuację. W ten sposób nas wspierają, ostrzegają, uczą. Ignorowanie, umniejszanie ich roli jest odcinaniem się od ważnego źródła informacji o sobie samych i o środowisku, w którym działamy. Jeśli stanowią trudność, to znaczy, że trzeba je oswoić, czyli nauczyć się je rozpoznawać, nazywać, rozumieć. Tropy, które prowadzą do zaprzyjaźnienia się z własnymi emocjami zawarłam w tym cyklu oraz w wywiadzie w 70 odcinku Paktu z Biznesem. Teraz już pozostaje Ci, Założycielu, praca własna. Powodzenia!